Mój Kochany zrobił mi niespodziankę- zabrał mnie na przepiękne 4 dni do Włoch- kraju, w którym chciałabym się zestarzeć...Niedawno wrócilismy, a ja wciąż nie mogę ochłonąć :) O wyjeździe dowiedziałam się na dwa dni przed wylotem- dostałam smsa z potwierdzeniem lotu.. Zeby było śmieszniej- akurat siedziałam w pracy opowiadając kolegom, że nie mam większego marzenia niż kulinarna wyprawa dookoła świata.. Zapewniając, że mnie - podróżniczki nie jest w sanie nikt i nic utrzymać w domu- jestem żądna świata i wszystkiego co nieznane w kulinariach i kulturze każdego jednego miejsca na ziemi... Chyba nic nie byłoby większym spełnieniem, gdyby to jeszcze było moją pracą ;)
W Mediolanie zachwyciło mnie po prostu wszystko: wspaniała katedra Duomo St. Maria Nascente di Milano- miejsce narodzin św. Marii, która budowana była przez ponad 400lat!!!! Wykonana z marmuru z niezwykłą dbałością o szczegóły sprawia wrażenie nieokiełznanej czystości... Czystości ludzkiego wnętrza...
Niesamowite ogrody na dachach, tarasach, balkonach...
Wspaniała architektura, wąskie uliczki i sentymentalne kamieniczki....
Oraz targ smakowej próżności...
Ale najlepsze w Mediolanie było to....
..... że ON był tam ze mną .... :)