czwartek, 29 kwietnia 2010

Eklektyczne glamour

Błyszczące szlachetne materiały, miękkie poduchy i dużo blasku - może w całości to ciut przzydużo, ale jeden czy dwa elementy mogą stworzyć bardzo niepowtarzalny klimat... Oto kilka moich perełek - wszystkie pochodzą z kolekcji Meblonowak.
Oszalałam na punkcie tej pufy- taka do przedpokoju, żeby łątwo było założyć buty :)
Ta sypialnia będzie wyznacznikiem trendów w mojej... Jest bajeczna!!!
To zestawienie kolorystyczne wygląda niezwykle szykownie.. I znowu połyskujący materiał...
Krzesło marzenie!!!

środa, 28 kwietnia 2010

Dłubię w ziemi niczym kret ;)

 Od wielu już lat myśląc o sobotnim poranku widzę taką scenkę:
Wstaję rano (oczywiście w tym wyobrażeniu włosy po przebudzeniu są na swoim miejscu i nie muszę z panicznym strachem spoglądać w lustro przy myciu zębów :D) zakładam mięciuśki szlafrok biorę kubas białej herbatki o smaku lawendy (ostatnie odkrycie moich kubków smakowyh i zmysłów) i wychodzę boso na świeżą, zieloną i piękną trawę w tle leci Enya, Andain lub Sarah Brightman wiatr muska twarz a ja otwieram gazetę usadowiwszy się w wygodnym fotelu...
I do pełni szczęścia brakuje mi soczystego trawnika na tarasie.. Męczyłam mojego Bartka marudząc mu raz po raz, że trawnik się sprawdzi na naszym tarasie i że jego pielegnacja nie będzie uciążliwa- i uwaga uwaga- ZGODZIŁ SIĘ!!!! :)
Szukam teraz informacji jak przygotować podłoże - póki co są tam wstrętne przemysłowe kafle.. I ten nieszczęsny blok naprzeciw... mam nadzieję, że jak rośliny podrosną nie będzie już tak raził swoją obecnością...
Czy ktoś z Was ma doświadczenie bądź wiedzę w tej kwestii? Jestem łasa na dobre rady ;)

Tak jest teraz

Przepraszam za jakość zdjęć- jakoś ani ja ani mój aparat fotograficzny nie mamy wystarczających umiejętności...
Życzę wszystkim wspaniałego weekendu majowego- My już jutro jedziemy do Krakowa... :D:D:D
Krakowskie kawiarenki - strzeżcie się- nadjeżdżam!! ;)

wtorek, 20 kwietnia 2010

Z pamiętnika domownika

1 kwietnia 2010

Cele na bieżący miesiąc:
1) Dokończyć sypialnię:
    - położyć listwy przysufitowe;
    - zamontować listwy przypodłogowe;
    - wyszlifować ściany,
    - pomalować ściany i listwy;
    - zamontować żyrandol;
    - zamontować kontakty...
2) Taras:
    - kupić dnice;
    - posadzić rośliny.

I mam nadzieję zrealizować ten plan co do joty ;)

Jestem już w połowie (a niestety czas nagli... )


Ściany już wyszlifowane, listwy położone, żyrandol już prawie wisi...

Na tarasie też już donice zasiadły, pozostało mi posadzić kwiaty i drzewka... muszę tylko mnóstwo ziemi zakupić no i dotaszczyć bo mam 3 ogromne donice, w których póki co rośliny stoją samopas...
Ale i tak już mnie duma rozpiera :D
Pod koniec mieisąca mam nadzieję zamieścić tu zdjęcia "po" :)

Byłabym zapomniała- kolory sypialniane są już ostatecznie wybrane:
kremowy, jaśniutki miętowy i kolor o bliżej nieokreślonej nazwie, ale w moim słowniku naywa się "rzymskim" od nazwy artukułu w Werandzie, w którym uśmiechał się do mnie z każdego obrazka..
Oto kolor pierwowzór:

a to moje kolory:

 Zmuszona jestem trochę zaryzykować i do tych trzech kolorów zrobić dodatki w kolorze złotym i srebrnym... Liczę na to, że uda mi się je zgrabnie połączyć..
Lustro do sypialni już u szklarza, a na maj mam zaplanowaną ścianę w sypialni- zamiast tapety nad wezgłowiem (którego jeszcze nie ma) będę malować wzory z szablonu -również własnoręcznie wykonanego łączonego z płatkami złota i srebra..
Ech... kolejny pracowity miesiąc się zapowiada...
Pozdrawiam Was blogowicze sącząc wino na moim już prawie pięknym tarasie :)

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

"To my jesteśmy okrutni, nie śmierć"

Tytuł bloga w cudzysłowiu, ponieważ chciałabym zwrócić Waszą uwagę na jeden z tekstów, który się bardzo wyróżnia w gąszczu przerażająco smutnych i gloryfikujących informacji jakimi atakują nas z każdej strony...
....To my jesteśmy okrutni, nie śmierć....

Autor bardzo zgrabnie ujął wszystkie myśli jakie plączą mi się od niedzieli po głowie.. Piszę, że od niedzieli bo dopiero wczoraj zrozumiałam pewną bardzo elementarną prawdę- otóż pomimo, iż nie byłam sympatykiem prezydentury Lecha Kaczyńskiego oraz, że urząd jaki piastował nie był moim wyborem- Lech Kaczyński był NASZYM prezydentem... Moim prezydentem... Biję się w pierś jako Polka oraz jako odbiorca wszelkich szyderstw w Jego kierunku... Nigdy nie  powiedziałam głośnego NIE... Prawdę mówiąc- nawet cichego...
Wstyd mi....
Wstyd mi również za media, którym mimo że niby zdajemy sobie sprawę, że potrafią modulować fakty tak by kogoś pogrążyć ośmieszyć, pokazać w złym świetle,to beznadziejnie im wierzymy a informację przez nich przekazywane traktujemy jak gołą prawdę...
Prezydentowa i Prezydent doświadczali tego bez przerwy.. Media stworzyły pewną iluzję, której się po prostu poddaliśmy.. Okazuje się, że byli sympatycznymi kochającymi się ludźmi... Kochającymi ludzi ludźmi... Z nieopisaną wrażliwością i poczuciem humoru połączonym z godnym pozazdroszczenia dystansem do siebie...
Czytałam dziś o żarciku Pani Marii Kaczyńskiej z okazji dnia kobiet, dowiedziałam się też o jej reakcji na incydent z reklamówką- gdy jako zatroskana żona zaniosła w reklamówce mężowi kanapki do samolotu- gdy została wyśmiana przez tłumy- na czele z Szymonem Majewskim- wysłała mu taką reklamówkę z kamieniem w środku- by naśladując ją był chociaż wiarygodny...
Mam do niej pełen szacunek... Była wspaniałą, inteligentną, opiekuńczą  kobietą... Godną naśladowania...
Nie zamierzam się już smucić- żal mi ich córki i bliskich każdej z 96 ofiar... Ale na Boga- zacznijmy szanować ludzi za życia, skupiać się na walorach i czerpać z życia jak najwięcej, ponieważ jak moja kochana Mama pięknie powiedziła: spójrz córeczko- życie to tylko chwila- chwilę tu jesteś i za chwilę Cię nie ma...

Kocham Cię Mamuś :*

To uwielbiamy robić razem- Nasza duma :)