piątek, 29 października 2010

Za okenm złocista jesień, a ja wspominam złocistą opaleniznę

Trochę późno dzielę się z Wami swoimi wspomnieniami z wakacji, ale myślę, że teraz bardziej będziecie mogli sobie wyobrazić, że tam jesteście :)
Bez przynudnych wstępów (choć zamierzam zacząć od końca):
1. Węgry, Badascony nad Balatonem
 
  
Świetna elewacja ;)
2. Słowenia, Piran
Wspaniałe widoki :)
3. Włochy, Triest


Mało zdjęć, bo cały dzień przespałam....
4. Austra, Wiedeń



Wspaniały festiwal sztuki- zostalismy na spektaklu baletowym wyświetlanym na wielkim ekranie ustawionym na wzniosłym budynku ratusza
5. Czechy, Morawy Południowe..... Miejsce kompletnie magiczne
Brno i poranne macchiato na rynku głównym

Szybkie zwiedzanie okolicy ..

i podróż do raju...

Po drodze załapaliśmy się na imprezkę (czeska tradycja ślubna)....

.......Hotel KRAVI HORA.... Coś dodać?...

W dolinie przepiękna wieś, a na wzgórzach hektary winorośli...

I setki lokalnych winnic tuż za hotelem....
Czekam na kolejny urlop :)


środa, 27 października 2010

Chwila wzruszenia, ale i zachwytu...

.......Wzruszenia, bo nasze mieszkanie widzę na codzień, ale uchwycone okiem aparatu zdaje się wyglądać jakoś tak wznioślej.... Bynajmniej dla mnie, mnie, która poprzez jego codzienną eksploatację odzieram je z całej tej niezwykłości...
.......Zachwytu, ponieważ jestem pełna  uznania i szczerze poruszona estetycznie jeśli chodzi o same zdjęcia- Martuś- jesteś nieziemska!!! :)
Z pewnością i Wy będziecie pełne podziwu dla pracy Mart,y a może przy okazji się także nieco rozmarzycie patrząc na nasze lokum :)
Zapraszam:




Na zdjęciu powyżej miniatury torcików ręcznie wykonanych przywiezionych z tegorocznego urlopu na Węgrzech
A tu mój wianek jesienny (właściwie to wielki wieniec, o którym już wspominałam)
Królowa domu- Doda :)
Moje ulubione zdjęcie - zwróćcie uwagę na tą grę świateł na suficie (na żywo miewa kolor tęczy)



Królowa nieco zmęczona sesją ;)

środa, 20 października 2010

Ekstrawertyczne ujęcie

Dom...
Brzmi banalnie, ale szereg emocji, wspomnień, planów, ważnych chwil które są z nim związane wywiera na nas takie piętno, że jest jedynym miejscem gdzie czujemy się tak bardzo u siebie... jak w domu... Teraz to słowo nabiera dla mnie zupełnie innego znaczenia...
Przez przeprowadzkę do innego miasta długo nie mogłam się tu poczuć jak w domu... Wciąż nie mogę powiedzieć, że Poznań otworzył się przede mną i że powoli zapuszczam korzenie, ale kupno i remont mieszkania sprawił, że w tym wciąż obcym dla mnie mieście mam swoje miejsce... Mam coś z czym się utożsamiam i gdzie czuje się swobodnie... Nasze mieszkanie, w którym zaczyna się tworzyć nasza historia :)
Chcę się z Wami podzielić moim magicznym azylem widzianym przez obiektyw serdecznej mi osoby- M.
Raz jeszcze Ci dziękuję :)








Mam nadzieję, że i Wam się spodoba zarówno praca M. jak i moja- mi zdjęcia się szalenie podobają!!!
Chętnie przyjmę komentarze- krytykę także :)
Pozdrawiam Was ciepło i Ciebie M.

wtorek, 19 października 2010

Jedzenie, jako najwyższa forma nałogu

Radość przeogromna spotkała mnie dzisiaj - wreszcie i nareszcie ukazuje się polska edycja jednego z najciekawszych magazynów lifestylowych - FOOD & FRIENDS!!!

Okładka magazynu Food&Friends trafiła do mnie pocztą za pośrednictewem jednego z ciekawszych miejsc w Poznaniu, w którym to sztuka użytkowa spotyka się z masowym, aczkolwiek nieco wyselekcjonowanym odbiorcą- SPOT. W magazynie przedstawia się najbardziej wyszukane formy sztuki kulinarnej, najwybitniejszych szefów kuchni światowych restauracji a co najbardziejmnie interesuje- prezentowane będą nie tylko same potrawy ale też sztuka kreacji potraw, ciekawe formy ich serwowania. Autorzy zwracają uwagę czytelnika na najciekawsze restauracje o doskonałym i unikalnym menu, które zachwycają także swoim wnętrzem- nowoczesnym, stylowym, pięknym.....
Zapowiada się na to, że po raz pierwszy w życiu będę zamawiać prenumeratę jakiegoś pisma!!! :)

niedziela, 10 października 2010

Niedzielnie

Jakoś nie miałam natchnienia na pisanie przez cały tydzień... Może po trosze dlatego, że mam już wyznaczony termin następnej artroskopii i to mnie cholernie przygnębia- całe szczęście, że pogoda nie pozwala mi osiągnąć prawdziwego doła. Jesień maluje się zadziwiająco pięknie- sucho, słonecznie i niesamowicie kolorowo :)
Przygotowałam już taras na nadejście wiosny- posadziłam 12 najdziwniejszych odmian tulipanów i ok 15 cebul hiacyntów :) teraz donice mogą bez mojego stresu przyjąć jesienne barwy- fioletowy wrzos i kolorowa kapusta ozdobna to mój cel ... W między czasie ukręciłam też jesienny wianek, a właściwie wielki wian o średnicy ok 80cm z gałązek tuj i owocni dzikiej róży.. Zamierzam zabrać się za pierzasty wianek jak z poprzedniego posta- tylko skąd tyle pawich piór zorganizować? ;)
Tymczasem w oczekiwaniu na kolejne meblarskie kroki:

Przedpokój moich marzeń (jeśli przystoi marzyć o tak przyziemnych rzeczach..)






 Zdjęcia pochodzą odpowiednio z serwisu allegro z Galerii Handlowej Myberry
oraz z odkrytego przeze mnie ostatno sklepu Bibelou
Jak tak popatrzę na te zdjęcia to stwierdzam, że trudno jest być wiernym w miłości do jednego... obiektu... ;)